22.03.2019r.Twarz

Czy przyjrzałeś się ostatnio swojej twarzy?

Opowieść głosi, że gdy Leonardo da Vinci mieszkał w Mediolanie i malował Ostatnią Wieczerzę, trzeba było znaleźć mężczyzn, którzy służyliby jako modele do trzynastu wizerunków na malowidle. Każdy z nich musiał mieć twarz odpowiadającą wyobrażeniu Leonarda o danej postaci. Nie trzeba nawet mówić, jak żmudne to było zadanie – znaleźć tę właściwą twarz.

Którejś niedzieli na mszy w katedrze da Vinci ujrzał młodego chórzystę, który wyglądał tak, jak zdaniem malarza mógł wyglądać Jezus. Jego twarz wyrażała uczucia miłości, niewinności, czułości, współczucia i dobroci. Ustalono więc, że ów młody człowiek – Piętro Bandinelli – będzie pozował jako model Chrystusa.  Mijały lata, a malowidło nadal było nieukończone. Da Vinci nie mógł znaleźć odpowiedniej twarzy dla Judasza. Szukał kogoś z twarzą naznaczoną rozpaczą, podłością, chciwością i grzechem. Dziesięć lat po tym, jak rozpoczął malowanie, znalazł w więzieniu człowieka, którego oblicze miało wszystkie te cechy, jakich szukał dla Judasza. Wydano zgodę, by więzień pozował do wizerunku Judasza. Leonardo pracował gorączkowo przez wiele dni. W miarę jak praca się posuwała, zauważył, że w więźniu zaszła jakaś zmiana. W jego twarzy pojawiło się napięcie, a przekrwione oczy napełniły się przerażeniem, gdy wpatrywał się w swoją namalowaną podobiznę. Pewnego dnia Leonardo tak mocno odczuł jego zmieszanie, że przerwał pracę i zapytał:

– Co cię tak strasznie dręczy?

Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach i zaszlochał. Po dłuższej chwili uniósł głowę i spytał:

– Nie poznajesz mnie? Przed laty pozowałem ci do postaci Jezusa.

Ten nieszczęśnik odwrócił się od Chrystusa i oddał swe życie we władanie grzechu, a świat ściągnął go na najniższy stopień upodlenia. Nie kochał już tego, co dawniej, lecz to, czym niegdyś gardził i czego nienawidził. Zamiast miłości były teraz nienawiść i nieszczęście; zamiast nadziei – rozpacz; zamiast światłości – ciemność.

Drukuj