26.11.2018r. Marek i dynia

Dowiedziałem się ,że podobno bardzo dawno temu,może jeszcze przed II Wojną Światową,dzieci uczyły się takiego wierszyka. Imię Marek mam ,a dynię bardzo lubię.

Marek i dynia

 Idąc z odpustu w jesiennej dobie,

Marek pod dębem chciał spocząć sobie.

Gdy się w swych myślach rozmarzył trochę,

przyszły mu na myśl nadzieje płoche.

 

 Czemu Bóg w dziełach tak doskonały

stworzył na dębie tak owoc mały.

Na takim drzewie co tyka nieba

przynajmniej dyni się rodzić trzeba.

 

Wtem nagle spada żołądź z wysoka,

mało nie stracił jednego oka.

Lecz wtedy rzecze: „Wie co Bóg czyni

dobrze, że nie ma na dębie dyni”

Drukuj